Recenzja filmu

Pinero (2001)
Leon Ichaso
Benjamin Bratt
Giancarlo Esposito

Latino bad-boy

"So here I am, look at me I stand proud as you can see pleased to be from the Lower East a street fighting man a problem of this land I am the Philosopher of the Criminal Mind a dweller of prison
"So here I am, look at me I stand proud as you can see pleased to be from the Lower East a street fighting man a problem of this land I am the Philosopher of the Criminal Mind a dweller of prison time a cancer of Rockefeller's ghettocide (...) I don't wanna be buried in Puerto Rico I don't wanna rest in long island cemetary I wanna be near the stabbing shooting gambling fighting & unnatural dying & new birth crying so please when I die... don't take me far away keep me near by take my ashes and scatter them thru out the Lower East Side..." ("A Lower East Side Poem" Miguel Pinero) Miguel Pinero był bożyszczem Latynosów mieszkających w Nowym Jorku i idolem całego półświatka Lower East Side - krainy biednych poetów, ćpunów, prostytutek i złodziei. Był ewenementem w show biznesie, bo wywodził się wprost z marginesu społecznego. Był potomkiem emigrantów z Puerto Rico, wychowanym w niezbyt chlubnej dzielnicy Nowego Jorku. Był złodziejem, odsiedział wyrok w ciężkim więzieniu Sing-Sing. Był narkomanem, do końca życia uzależnionym od kokainy. Mimo, iż udało mu się wyjść daleko nad poziom swojego półświatka, odnosząc sukcesy w świecie kultury, nigdy nie zdradził życia, które go do tego sukcesu wyniosło. Cały czas pamiętał o swoich korzeniach, o swoich przyjaciołach i wolał towarzystwo biednych krajanów niż rauty wydawane na jego cześć przez nowojorską, a później hollywoodzką śmietankę kulturalną. Był niezwykłe wnikliwym ilustratorem otaczającej go rzeczywistości. Jego sztuki, wiersze, książki, opisywały to, co było mu najbliższe, co widział na co dzień. Jego dzieła stanowiły opis artystycznej biedoty i emigrantów, których codziennością były strzelaniny, bójki, kokaina. Wiernie portretował panujące tam prawo ulicy i społeczny margines. Pinero był artystą wszechstronnym. Był poetą, pisarzem, współzałożycielem Nuyorican Poets Cafe, postrzeganym jako prekursor rapu i hip-hopu. Zasłynął jako dramaturg - autor sztuki "Short Eyes", wystawianej na Broadwayu i wielokrotnie nagradzanej. Sztuka doczekała się ekranizacji, a Pinero zagrał w niej główną rolę, debiutując także jako aktor. Później pisywał scenariusze filmowe, m.in. do seriali telewizyjnych, takich jak "Kojak" czy "Policjanci z Miami". Był człowiekiem, obok którego nie można było przejść obojętnie. Obdarzony niezwykłym wdziękiem i charyzmą, był inspiracją dla wielu artystów. Jeden z nich, Reg E. Gains, pisał o nim w swoim wierszu: "nauczył mnie postrzegać poezję w narożnych bodegach i języka, którym się mówi, i tego jak gada kasa i jak pełźnie gówno i gdzie z pisania kroplami ścieka prawda z metody w odlew zastyga szaleństwo...". Film Leona Ichaso ukazuje Pinero właśnie takim, jakim naprawdę był, mimo, iż nie jest to wierne odzwierciedlenie rzeczywistości, a raczej fabularyzowana wersja setek relacji i wspomnień tych, którzy mieli do czynienia z żywą legendą Nowego Jorku, jaką bez wątpienia był Pinero. Reżyserowi udało się pokazać różne strony jego osobowości, różne aspekty życia, jednocześnie nie popadając w gloryfikację postaci. Autentyczność bohatera uzyskał nie pomijając w scenariuszu kontekstu i otoczenia, z jakiego wywodził się artysta i angażując do pracy na planie przedstawicieli emigrantów z Puerto Rico, przyjaciół Pinero i tych, którzy fascynują się jego osobą. Film byłby jednak tylko nieskładną, mało interesująca dla pochodzącego z innej kultury europejskiego widza, gdyby nie niezwykła kreacja Benjamina Bratta w roli tytułowej. Aktor, który dotychczas kojarzony był raczej z odtwarzaniem dość prostolinijnych postaci, stał się wprost fascynująco wiarygodny w roli latynoskiego idola. Udało mu się wyzwolić charyzmatycznego ducha i jak słusznie mówią twórcy filmu "przekonująco oddać tę prawdę o poetach wyklętych, która mówi, że magia budząca ich talent, twórczość i sławę, jest jednocześnie trucizną, która ich wkrótce zabija". Niewątpliwie rola ta będzie przełomem w karierze Bratta. Interesujące w filmie są także zdjęcia. Twórcy użyli zarówno techniki cyfrowej, jak i 16-milimetrowej czarno-białej kliszy. Powstał z tego prawdziwie artystyczny misz-masz, nieco chaotyczny, ale idealnie dopasowany do niespokojnej natury i niekonwencjonalnego trybu życia opisywanego bohatera. Gorąco polecam.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones